Logan stał i nie
wiedział, co ma zrobić. Z jego głowy ulotniły się wszystkie cele oraz plany na
ten wieczór. Miał przed oczami Jessice, jej łzy i jej wygląd. Ten dzień nie był
zbyt ciepły jak na tą porę roku, a ona była jedynie w krótkiej sukience. Nie
potrafił się ruszyć i myśleć o czymś innym. Ludzie przechodzili, mieli własne
życie, a on ... stał i był w innym świecie.
Jego rozmyślenia przerwał dzwoniący telefon w
kurtce. Rozpoznał po dzwonku, że to któryś kumpel z zespołu. Przypomniał sobie,
że mieli się spotkać u Jamesa, aby omówić kilka spraw związanych z
nadchodzącymi wydarzeniami oraz nagrać krótki filmik dla fanów. Z niechęcią
nacisnął zieloną słuchawkę i nie musiał nic więcej mówić:
-Hej! – krzyknęli razem, a Kendall dodał – Gdzie ty jesteś? Wszyscy już czekamy, tylko ciebie nie ma.
-Yyy…
-To nie jest odpowiedź, nie próbuj kłamać – powiedzieli wspólnie James i Carlos, a potem zaczęli się głośno śmiać.
-Chłopaki sorry, ale nie uda mi się dotrzeć. Wiem, jestem niedaleko, ale muszę zawrócić i coś załatwić. Zobaczymy się jutro w studiu – powiedział jednym tchem i rozłączył się nie czekając na ich reakcję. Domyślał się, co powiedzą, a jemu szczerze nie chciało się tego słuchać.
Spojrzał jeszcze raz w uliczkę, w której zniknęła nieznajoma i postanowił, że ją odnajdzie. Ruszył szybkim krokiem naprzeciw tłumom zastanawiając się, dlaczego to robi, przecież jej nie zna.
-Hej! – krzyknęli razem, a Kendall dodał – Gdzie ty jesteś? Wszyscy już czekamy, tylko ciebie nie ma.
-Yyy…
-To nie jest odpowiedź, nie próbuj kłamać – powiedzieli wspólnie James i Carlos, a potem zaczęli się głośno śmiać.
-Chłopaki sorry, ale nie uda mi się dotrzeć. Wiem, jestem niedaleko, ale muszę zawrócić i coś załatwić. Zobaczymy się jutro w studiu – powiedział jednym tchem i rozłączył się nie czekając na ich reakcję. Domyślał się, co powiedzą, a jemu szczerze nie chciało się tego słuchać.
Spojrzał jeszcze raz w uliczkę, w której zniknęła nieznajoma i postanowił, że ją odnajdzie. Ruszył szybkim krokiem naprzeciw tłumom zastanawiając się, dlaczego to robi, przecież jej nie zna.
Stanął na rozstaniu trzech dróg i nie miał
pojęcia, w którym kierunku poszła. Odwrócił wzrok w stronę oświetlonego parku, do
którego bardzo lubił przychodzić, gdy miał wolne. Ten widok przywołał wiele
wspomnień, wszystkie były takie wspaniałe. W głowie pojawiła się myśl, że jeśli
ona tu niedaleko mieszka to na pewno kocha to miejsce tak samo jak on i jego
najlepsi przyjaciele.
Właśnie światło zmieniło się na zielone, więc ruszył dalej. Czuł, że podjął dobrą decyzję, a jego przyjaciele nie zamierzali odpuścić, dzwonili po raz drugi.
- Co? – krzyknął do telefonu.
Właśnie światło zmieniło się na zielone, więc ruszył dalej. Czuł, że podjął dobrą decyzję, a jego przyjaciele nie zamierzali odpuścić, dzwonili po raz drugi.
- Co? – krzyknął do telefonu.
-Stary chyba nie
zostawisz nas na lodzie. Jedyny wieczór wolny, który miał być zwariowany tak
jak kiedyś, a ty mówisz, że nie przyjdziesz i się rozłączasz - zaczęli swoją
gadkę chłopaki uzupełniając się wzajemnie.
-Oj bez przesady…
Zrobimy to jeszcze wiele razy, przecież za parę tygodni mamy trasę i powróci
to, co pół roku temu.
-No, ale… - nie
pozwolił im dokończyć, bo wyłączył telefon.
Przez długi czas chodził po parę razy tymi
samymi ścieżkami spoglądając na każdą ławkę, każde miejsce przy drzewie oraz
fontannie. W pewnej chwili poddał się i postanowił wrócić do domu.
Tak naprawdę jego myśli go nie zgubiły. Jessica była w parku, wiedziała go nawet przez łzy. Nie zauważył jej tylko, dlatego że patrzył na dole, a nie na górze. Dziewczyna nie chciała wysłuchiwać pytań ludzi oraz czuć ich spojrzeń na swoim ciele. Zrobiła to, co przez większość swojego życia w tym miejscu. Weszła na ławkę, a potem na jedną z gałęzi jej ukochanego drzewa. Wciąż płakała, ale w sercu czuła jakąś chwilową ulgę i spokój. Matt nigdy tu z nią nie przychodził, nie pokazała mu tego miejsca. Dzięki temu była pewna, że nie będzie jej tu szukał.
-Czy w ogóle będzie szukał? – zadała to pytanie małemu ptaszkowi, który usiadł obok niej.
Odpowiedziała jej jedynie cisza. Bardzo chciała pójść teraz do swojej mamy i już tam zostać. Jednak było jedno ``ale``. Nie potrafiła wynaleźć słów, aby jej o wszystkim opowiedzieć. Nie bała się już tak bardzo ich reakcji, ale jednak było jej trudno.
Tak naprawdę jego myśli go nie zgubiły. Jessica była w parku, wiedziała go nawet przez łzy. Nie zauważył jej tylko, dlatego że patrzył na dole, a nie na górze. Dziewczyna nie chciała wysłuchiwać pytań ludzi oraz czuć ich spojrzeń na swoim ciele. Zrobiła to, co przez większość swojego życia w tym miejscu. Weszła na ławkę, a potem na jedną z gałęzi jej ukochanego drzewa. Wciąż płakała, ale w sercu czuła jakąś chwilową ulgę i spokój. Matt nigdy tu z nią nie przychodził, nie pokazała mu tego miejsca. Dzięki temu była pewna, że nie będzie jej tu szukał.
-Czy w ogóle będzie szukał? – zadała to pytanie małemu ptaszkowi, który usiadł obok niej.
Odpowiedziała jej jedynie cisza. Bardzo chciała pójść teraz do swojej mamy i już tam zostać. Jednak było jedno ``ale``. Nie potrafiła wynaleźć słów, aby jej o wszystkim opowiedzieć. Nie bała się już tak bardzo ich reakcji, ale jednak było jej trudno.
Siedząc tak w samotności postanowiła, że nie
wróci do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz