sobota, 30 marca 2013

Rozdział 10...



-Jess chodź - krzyknęła przyjaciółka ciągnąc ją za rękę.
-Ale gdzie idziemy?
-Chce ci kogoś przedstawić. To są najlepsze chłopaki na świecie i po prostu musisz ich poznać.
-Ale kto to taki? Powiedz mi tylko jak się nazywają, proszę.
 Dziewczyny skręciły w stronę baru i wtedy Jess zobaczyła tą czwórkę, którą tak kochała. Stali wspólnie rozmawiając o czymś, a kiedy je zobaczyli z ust trójki wydobył się ten sam okrzyk:
-To ona, to o niej wam mówiłem.
-Dalej będziecie o tym gadać? - zapytał James. - Nie pamiętacie jak wygląda i wskazujecie wciąż nie te dziewczyny, co trzeba, bo z daleka wyglądają jak ona.
-Cześć! O co chodziło z tym wrzaskiem? - spytała Victoria.
-Czego mi nie powiedziałaś, że ją znasz? - krzyknął Logan.
-Ale kogo? Jessice? - spytała zakłopotana. - Przecież ja ją znam prawie od dzieciństwa, więc o co ci chodzi?
-To ona wtedy na mnie wbiegła, to jej szukałem.
-A my ją widzieliśmy przy twoim aucie - dodali wspólnie Kendall i Carlos.
-Naprawdę? - spytała zszokowana dziewczyna i spojrzała na Jessice, która wyglądała tak nie obecnie.
-Tak - potwierdzili swoje słowa.
-Przychodziła mi ona na początku do głowy, ale następnego dnia Logi mi tak namieszał, że stwierdziłam, że to raczej nie moja kochana kumpela.
-OK! Koniec tego. Było, minęło. Może warto ją poznać i się zaprzyjaźnić - zakończył James nie odrywając swojego wzroku od blondynki.
 Wyrwali Jess z rozmyślań i jedno z marzeń się w tej chwili spełniło - poznała swoich idoli. Jednak bała się pytań i każdego słowa z ich ust. Może gdyby nie było by ich przy tamtych sytuacjach wszystko wyglądałoby inaczej.
-Idę się przejść - oznajmiła pozostałym i z baru wzięła kieliszek czerwonego winna. Kiedy tak szła czuła na sobie wzrok jednego z nich, który szedł za nią im bardziej się oddalała. Gdy stanęła na pustym balkonie wpatrzona w krajobraz, chłopak zapytał:
-Dlaczego poszłaś?
-Bo nawet nie chciałam tu być. Wole posiedzieć w szerokich dresach przy laptopie i pisać - wyskoczyła z pretensjami. Nie wiedziała, dlaczego to robi, przecież jeszcze chwile temu tak bardzo jej się podobało.
-No tak. Przyszła sławna pisarka, której książka wyjdzie niedługo.
-Skąd wiesz o książce?
-To show-biznes. Jeśli raz o tobie usłyszano to każda nowina przeniesie się w parę minut po całym świecie.
-Tak jasne. Może o gwiazdach takich jak wy gadają, ale nie o mnie.
-Skąd jesteś tego taka pewna?
-To show-biznes - powtórzyła jego słowa. - Tutaj widzi się wszystko.
-Nie odpuścisz z tym swoim tonem w głosie, prawda?
-Zgadłeś - uśmiechnęła się i powróciła do poprzedniej pozycji, olewając chłopaka. Czekała tylko jak on pójdzie, a potem spytała siebie na głos - Co ty robisz idiotko?
 Oczywiście odpowiedzi nie uzyskała, bo niby, od kogo. Wspięła się na barierkę i trzymając kieliszek siedziała tak długi czas.
 Kiedy miała już wracać poszukać Victorii, wchodząc do środka potknęła się o próg i poleciała. Całe wino wylała na białą bluzkę Jamesa, który zdążył ją złapać. Gdy zobaczyła, co się tak naprawdę stało powiedziała inaczej niż wcześniej:
-Przepraszam, nie chciałam. Naprawdę nie chciałam
-Rozumiem. Wypadki się zdarzają, a to zwykła bluzka.
-No, ale jest impreza i  pewnie chcesz się bawić z innymi, a ta plama wszystko popsuje.
-Oj tam - machnął ręką. - I tak mieliśmy zaraz jechać i jakby, co to mam marynarkę. Zaraz ją założę.
-Nie jesteś zły? Ja naprawdę nie chciałam.
-Wiem i nie jestem zły -namyślił się chwilę, a potem dodał oczywiście nie to, co chciał. - Vic cię szukała kilka minut temu.
-To idę jej poszukać, pewnie szaleje gdzieś z Arianą i Elizabeth - przeszła parę kroków, a potem się odwróciła zauważając spuszczoną głowę chłopaka. - James!
-Słucham? - zapytał szybko.
-Dziękuje, że mnie złapałeś - na jego twarzy pojawił się uśmiech, a w głowie, że miał rację, co do Jess - była inna niż wszystkie. Chciał powiedzieć, że poleca się na przyszłość, lecz ona zniknęła już w tłumie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz