sobota, 30 marca 2013

Rozdział 1...



 Jessica spędziła cały dzień w domu, który znajdował się przy centrum Los Angeles. Był on urządzony w nowoczesnym stylu. Żywe kolory na ścianach, meble najlepszych projektantów, najnowsze urządzenia, dodatki oraz naczynia, o jakich marzy wiele mieszkańców na całym świecie. Matt zrobił to wszystko dla dziewczyny, którą kochał nad życie. Była dla niego najważniejsza, ale nie tylko ona. Teraz patrząc na niego możemy bez wahania stwierdzić, że na pierwszym miejscu stała praca.
  Jess była w idealnym nastroju. Wszystko tego wiosennego dnia szło jej z łatwością. Przygotowała nawet dla swojego narzeczonego kolacje przy świecach z jego ulubionymi daniami. W końcu miała okazje do świętowania, ponieważ opublikowali w najpopularniejszym magazynie jej artykuł, nad którym pracowała przez wiele godzin. Kiedy rano zauważyła swoje słowa poczuła, że jej kariera coraz szybciej się rozwija, nabiera większego tempa i może dzięki temu uda jej się wydać już niedługo swoją drugą książkę opowiadającą o zabójstwie, cierpieniu, tajemnicy.
 Pięknie ubrana w sukienkę w kwiaty stała teraz w kuchni nasłuchując kroków Matta. Dochodziła godzina ósma wieczorem, ale ona wiedziała, że chłopak pojawi się dzisiaj na noc w ich wspólnym domu.
 Wszystko już było gotowe, kiedy usłyszała przekręcany klucz w zamku. Podeszła do drzwi i z uśmiechem na twarzy rzuciła się mu w ramiona. Nie wiedział, o co chodzi, ale ją przytulił. Zabrała od niego płaszcz i poprosiła, aby poszedł do jadalni. Sama natomiast pobiegła do kuchni z czarnymi połyskującymi meblami i napisała do swojej przyjaciółki smsa powtarzając sobie słowa po cichu: ``Vic! Coś jest inaczej, może jednak miałam rację, co do czasu. Może w końcu po tej jego gonitwie wszystko będzie jak dawniej, a nawet lepiej. Jak myślisz, co powie o artykule?``. Wysłała i wyciszyła dźwięk. Schowała swoją komórkę do kieszeni sukienki i zajęła się nakładaniem jedzenia.
 Zielone talerze zdobiły teraz różne rodzaje gotowanych warzyw, gorąca zapiekanka z serem i makaronem oraz delikatny sos.
 Wchodząc przez drzwi zauważyła, że chłopak zamiast poczekać jak dawniej, wyjął ze swojej czarnej teczki laptop i telefon. Stawiając przed nim talerz powiedziała:
-Znów wracasz do pracy? Czy przyszedłeś tylko, dlatego że twój tata powiedział, że za długo pracujesz?
-Tyle razy ci już to tłumaczyłem. Nadal nie rozumiesz, na czym polega moja praca? – odpowiedział pytaniem bardzo oburzony.
-Ja dobrze rozumiem, na czym ta praca polega. Spędziłam tam dwa lata, więc dziwne by było gdybym zapomniała. Wiesz, czego ja nie rozumiem? – podniosła głos i poczekała na jego reakcje. Kiedy się odwrócił spojrzała mu w oczy i wyszeptała.– Ciebie…
 Odstawiła swoje jedzenie, ale nie usiadła. Wtedy on po przeanalizowaniu jej słów wstał i wszystko zaczęło się od nowa. Po raz drugi w ciągu mijającego tygodnia, a był to dopiero początek, poczuła przerażający ból w policzku. Po chwili pojawiły się łzy i bezsilność. Spojrzała na niego i wyszeptała:
-Jak mogłeś?
 Nie uzyskała oczywiście odpowiedzi, bo Matt wracał już do pracy na komputerze. Nie mogła dać mu za wygraną, więc zwaliła ze stołu naczynia i najcenniejszą rzecz jej narzeczonego jednym ruchem ręki. Popatrzył na nią z wielkim gniewem w oczach i już miał znów ją uderzyć, kiedy krzyczał:
-Wiesz ile ten laptop kosztował? Tam były wszystkie dokumenty i zapisy plików z mojej pracy, idiotko.
 Odsunęła się z zasięgu jego dłoni i wybiegła kierując się w stronę wyjścia. Zabrała kurtkę i trzaskając drzwiami zaczęła jeszcze bardziej płakać. Na ulicy było ciemno, a ona nawet nie patrzyła gdzie biegnie. Na nogach miała jedynie cienkie balerinki, a w głowie jedno słowo ``idiotko``.
 Nie zauważyła, kiedy przed nią pojawił się Logan Henderson i wbiegła na niego. Był jednym z jej idoli, ale teraz nawet nie miała sił na rozmowę, nawet na wypowiedzenie jakiegoś słowa dzięki, któremu będzie mogła go kiedykolwiek jeszcze spotkać.
- Przepraszam – wyszeptała i pobiegła dalej.
 Chłopak chciał jej pomóc, kiedy zobaczył, że płaczę. Chciał ją spytać, co się stało, lecz jej już nie było. Zniknęła gdzieś w dali tej ulicy i nikt oprócz niego nie zwrócił tak wielkiej uwagi na nieznajomą, która płakała biegnąc w krótkiej sukience z kurtką w ręku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz